Oczami Dominiki
On chyba tez bo
obudziła nas dopiero jakaś mała dziewczynka.
-Mogę prosić pana
o autograf? -powiedziała dziewczynka.
-Jasne, jasne !-
uklęknął -Jak się nazywasz?
-Monika. -
powiedziała z uśmiechem.
-Proszę. -
odpowiedział
-A mogę jeszcze
zrobić sobie zdjęcie? - zapytała mała.
-Wedle życzenia
młoda panno - zaczął się śmiać
Mała poszła w
jego ślady i też zaczęła się śmiać. Ja się uśmiechnęłam wyglądało to naprawdę
przezabawnie.
-Mogłaby pani
zrobić nam zdjęcie? - zapytała się mnie dziewczynka.
-Ależ oczywiście.
Daj aparat.
-Proszę.
-No to uśmiech.
Pyk. I już
zdjęcie zrobione. Spojrzałam na swoje
„dzieło” i pomyślałam, że jak na taki aparat nie jest źle. Ale moja
lustrzanka zrobiłaby lepsze.
-No to już.
Proszę. - powiedziałam z uśmiechem.
-Dziękuje. -
powiedziała i uciekła do taty który stał na środku i rozmawiał z trenerem SKRY.
-A panna co chce
?
-Panna ? Haha. No
tak przyszłam poprosić o aut...... - nie zdążyłam dokończyć, a on mi przerwał.
-Jak ci dam to co
ja z tego będę miał? - spytał się z tym swoim łobuzerskim uśmiechem
-Kolejną
zadowoloną fankę? - odpowiedziałam trochę zagubiona.
-No dobra daj ten
notes. - powiedział - Jak się nazywasz?
-Dominika.
-odpowiedziałam.
-A może tak
jeszcze nazwisko? - zapytał zerkając na mnie znad kartki.
-Wydaje mi się,
że nazwisko niepotrzebne… - powiedziałam
lekko zaczerwieniona
-Niech ci będzie.
Proszę. - powiedział i mrugnął do mnie.
-Dziękuje. -
odpowiedziałam uśmiechając się.
Staliśmy tak
przez chwilę patrząc się na siebie. W końcu odeszłam.
Otworzyłam
notatnik na stronie z autografem Cupka.
„Mógłby zostać lekarzem z takim pismem” pomyślałam. Nagle notes mi upadł
i otworzył się na następnej stronie. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Był tam
napisany numer telefonu, a pod tym komentarz „Śliczna jesteś jak się
czerwienisz”. Nie mogłam uwierzyć. Obejrzałam się do tyłu. Rozdawał autografy
jakimś hotkom.
„Nie ma sensu do
niego podchodzić i tak na razie raczej z nim nie pogadam”. Poszłam w stronę
wyjścia, już się spóźniałam co najmniej 10 min. Przy drzwiach zauważyłam cały
sztab medyczny i siatkarzy Sovii. Miałam złe przeczucie, że coś się stało
Wiktorii i miałam rację. Podeszłam do zbiorowiska i zobaczyłam nieprzytomną
przyjaciółkę. Od razu wiedziałam, że to ona. Przedarłam się przez tłum
siatkarzy i od razu przy niej uklęknęłam.
-Co się jej
stało? - zapytałam.
-Jeden z naszych
siatkarzy przez przypadek ją potrącił. Dziewczyna się przewróciła, rozwaliła
łuk brwiowy i zemdlała.
-Jak długo tu
leży?- zapytałam z przejęciem w głosie.
-Od dobrych 20
min.
-Wiktoria do
cholery. Obudź się ciołku. - mówiłam do niej, a siatkarze patrzeli na mnie z
dziwieniem.
-To raczej nic
nie da. Już do niej mówiliśmy… - powiedział Kosok.
-Kto na nią
wpadł?- zapytałam.
-Ja. -
odpowiedział Grzesiek
-Okulista czasem
do ciebie nie dzwonił?
-Hej. Nie
przesadzaj. - odezwał się Igła.
-Sorry, ale gdyby
patrzał co robi moja przyjaciółka nie leżałaby tu z rozwaloną głową i
nieprzytomna.
-Ona ma racje
Igła. - powiedział Grzesiek. Nawet nie próbował się bronić ani wykręcać.
Spodobało mi się to.
-Dziewczę obudź
się. No!
-Wiktoria jeśli
się obudzisz to zaproszę cię na randkę .-powiedział Kosok z lekkim uśmiechem na
twarzy.
Zaczęłam się
śmiać. Lecz na Wiktorię to podziałało. Oczywiście udawała że nie wie co
powiedział Grzesiek. Ale ja ją zbyt dobrze znam.
-Co się stało?
-zapytała
-Dziewczyno
napędziłaś nam tyle strachu. - powiedział Achrem.
-Przynajmniej
teraz kilka osób wie co ja przeżywam na co dzień. -powiedziałam z irytacją w
głosie.
-To jak Grzesiu
zaproś panią tak jak obiecałeś? -śmiał się Kovacević
-A żebyś
wiedział. - powiedział Gregor - Ty jesteś jej przyjaciółką tak?
-No tak. -
odpowiedziałam
-Kiedy
wyjeżdżacie? - zapytał.
Oczami Konstantina
Cholera jasna ! 12:14 dla Resovii jeszcze ich zagrywka ... No i koniec meczu. Kosok przesunął się w ciemno i zablokował Winiara. Podchodzimy do siatki i dziękujemy za wspaniały mecz. Igła i jego mina rozwala wszystkich, więc z Michałem wybuchamy śmiechem. Teraz trochę mniej lubiana rzecz, a mianowicie autografy. Te wszystkie dziewczyny, które chcą te zdjęcia i w ogóle. Kiedyś słuch stracę, ja to wiem. Po 5 minutach było już po wszystkim. Wszystkie hotki odeszły. Obróciłem się w stronę schodów i wtedy ją zobaczyłem. Dziewczyna dość wysoka, długie brązowe włosy, wysportowana. Miała na sobie bluzkę meczową SKRY i dżinsy. Popatrzałem na jej buty. Conversy. Jakoś mam słabość do dziewczyn w trampkach. Robiła zdjęcia swoim aparatem i nagle się obróciła w moją stronę. Miała duże niebieskie oczy. Nie mogłem przestać się na nią patrzeć. Nie wiem jak długo tak staliśmy, ale podeszła do mnie jakaś dziewczynka.
Oczami Konstantina
Cholera jasna ! 12:14 dla Resovii jeszcze ich zagrywka ... No i koniec meczu. Kosok przesunął się w ciemno i zablokował Winiara. Podchodzimy do siatki i dziękujemy za wspaniały mecz. Igła i jego mina rozwala wszystkich, więc z Michałem wybuchamy śmiechem. Teraz trochę mniej lubiana rzecz, a mianowicie autografy. Te wszystkie dziewczyny, które chcą te zdjęcia i w ogóle. Kiedyś słuch stracę, ja to wiem. Po 5 minutach było już po wszystkim. Wszystkie hotki odeszły. Obróciłem się w stronę schodów i wtedy ją zobaczyłem. Dziewczyna dość wysoka, długie brązowe włosy, wysportowana. Miała na sobie bluzkę meczową SKRY i dżinsy. Popatrzałem na jej buty. Conversy. Jakoś mam słabość do dziewczyn w trampkach. Robiła zdjęcia swoim aparatem i nagle się obróciła w moją stronę. Miała duże niebieskie oczy. Nie mogłem przestać się na nią patrzeć. Nie wiem jak długo tak staliśmy, ale podeszła do mnie jakaś dziewczynka.
-Mogę prosić pana
o autograf? -zapytała.
-Jasne jasne! -
zniżyłem się do jej poziomu - Jak się nazywasz?
-Monika. -
powiedziała z uśmiechem.
-Proszę. -
odpowiedziałem.
-A mogę jeszcze
zrobić sobie zdjęcie? - zapytała mała.
-Wedle życzenia
młoda panno -zaśmiałem się, a dziewczynka poszła w moje ślady. Dziewczyna z
aparatem też się uśmiechnęła.
-Mogłaby pani
zrobić nam zdjęcie? - zapytała szatynki Monika.
-Ależ oczywiście.
Daj aparat.
-Proszę.
-No to już.
Proszę - powiedziałam z uśmiechem
-Dziękuje -
powiedziała i uciekła do taty, który stał na środku i rozmawiał z trenerem
SKRY.
-A panna co chce?
- zapytałem.
-Panna? Haha.
Dobre. No tak przyszłam poprosić o aut...... -
-Jak ci dam to co
ja z tego będę miał? - przerwałem jej pytaniem uśmiechając się najładniej jak
tylko potrafiłem.
-Kolejną
zadowoloną fankę? - odpowiedziała trochę zagubiona.
-No dobra, daj
ten notes … - powiedziałem -Jak się nazywasz?
-Dominika.
-A może tak
jeszcze nazwisko ? - zapytałem zerkając na nią znad kartki.
-Wydaje mi się że
nazwisko nie jest potrzebne - powiedziała lekko zaczerwieniona.
-Niech ci będzie.
Proszę. -powiedziałem i mrugnąłem do niej oddając notes.
-Dziękuje -
uśmiechnęła się.
Staliśmy tak
przez chwilę patrząc na siebie. W końcu odeszła. Poszedłem do szatni. W końcu
wypadałoby się przebrać i zabrać swoje ubrania. Kiedy wszedłem do szatni reszta
zaczęła się śmiać.
-O co chodzi? -
spytałem
-Nic, nic -
powiedział Zati - Strzelisz nam może jeszcze raz tą minę jak przy spotkaniu z
tą laską? - zaczął się śmiać. Coż miałem zrobić? Też zacząłem się śmiać. W
końcu spoważnieliśmy.
-To jak
dowiedziałeś się przynajmniej jak ma na imię? - spytał Winiar
-Dominika.
Próbowałem jeszcze zapytać o nazwisko, ale się nie udało -powiedziałem
nakładając nacisk na dwa ostatnie słowa.
-Widziałem jak
Kosok i ta cała Dominika klęczeli przy dziewczynie, która kłóciła się z ochroniarzem
- powiedział Bąku.
-Cholera Jasna! -
ostatnio nadużywam tego słowa.
Oczami Grześka
Tie-break. 14:12 dla nas. Jeszcze Tylko punkt. Piłka po naszej stronie. serwuje Achrem. Piłka wędruje nad siatką. Cupko przyjmuje, Woicki rozgrywa do (tak jak podejrzewałem) Winiara. Gdzie jest reszta bloku? Pposzli na druga stronę. Myśleli, że Woicki zagra na Mariusza. Zostałem sam. Skaczę i... zablokowałem go! Jeeeest! Zablokowałem Miśka!
Tie-break. 14:12 dla nas. Jeszcze Tylko punkt. Piłka po naszej stronie. serwuje Achrem. Piłka wędruje nad siatką. Cupko przyjmuje, Woicki rozgrywa do (tak jak podejrzewałem) Winiara. Gdzie jest reszta bloku? Pposzli na druga stronę. Myśleli, że Woicki zagra na Mariusza. Zostałem sam. Skaczę i... zablokowałem go! Jeeeest! Zablokowałem Miśka!
wygrywamy
tie-breaka ze Skrą do 12. Poczułem Igłę na plecach. Po chwili wydarł mi się do
ucha:
-Jeeest! Kosa
kocham twoje bloki! Tak w ogóle cię kocham!
-Igła złaź ze
mnie! - zacząłem sie śmiać.
Cieszyliśmy się
jak dzieci. Zdobyliśmy super puchar.
-Proszę państwa!
-rozległo sie z głośników - A nagrodę MVP dostaje... Grzegorz Kosok!
Zibi mnie
popchnął. "No idź. Należało ci się!" darł się.
Poszedłem i
odebrałem statuetkę. "Wow!" tylko tyle udało mi sie z siebie wydusić.
Byłem totalnie zaskoczony. Rzadko kiedy środkowy dostaje statuetkę dla
najbardziej wartościowego zawodnika meczu. Uniosłem ją do góry. Kibice zaczęli
wiwatować. Przeprowadzili z nami kilka wywiadów. Achrem zaczął nas oblewać
szampanem. Poszliśmy do szatni. Igła właczył swojego boomboxa.
-Ja uwielbiam ją!
Ona tu jest...- śpiewał i tańczył jak siatkarze plażowi w Starych Jabłonkach.
Po chwili tańczyli wszyscy oprócz Kovacevicia, mnie i Tichacka. Lukas nie
tańczyl, tylko dlatego, że zanosił się śmiechem. O mało nie spadł z ławki.
Nikola strzelił facepalma i też zaczął sie śmiać. Poszedłem pod prysznic. Kiedy
wyszedłem już nikogo nie było.
-Zostawili mnie -
powiedziałem do siebie. No trudno. Ubrałem się szybko i wyszedłem z szatni.
Kiedy zobaczyłem tłumy kibiców przy
tylnym wejściu przeraziłem się, ale wyszedłem i rozdałem kilka autografów. Czy
to nie ta dziewczyna, która wykłócała się z ochroniarzem? Wysoka długowłosa
ciemnoblondynka. Wyglądała tak słodko kiedy się złościła... Rozmarzyłem się.
Wszedłem z powrotem do hali. Postanowiłem wyjść głównym wyjściem. Wcześniej
napisałem o tym Igle żeby podjechali autokarem pod główne wejście. Pędziłem oglądając sie za siebie, właściwie
nie wiem dlaczego. To był błąd. Gdy wyleciałem przez drzwi wpadłem na kogoś.
Przewróciłem tą osobę. „Ale jestem głupi.” pomyślałem. Wstając, bo przewróciłem
się razem z tym kimś. O Boże! To ona. Piękność wykłócająca sie z ochroniarzem.
-Jak łazisz
baranie? - krzyknęła do mnie. Wydaje się taka delikatna, a jak krzyknie to
głosem może mury obalać!
-No nie wiem czy
jestem baranem. Właściwie to Grzesiek jestem. - rzekłem wyciągając do niej
rękę.
-Dzięki, że mi
pomogłeś. Mam syndrom ciężkiej dupy, sama nie potrafię wstać i … -przytrzymała
sie mojej dłoni i wstała. Była tylko kilkanaście centymetrów niższa ode mnie.
Popatrzyłem na jej nogi. Trampki. Czyli ona jest naturalnie taka wysoka! Dzięki
ci Boże. Pozostaje tylko jeden problem. Jak mam się z nią umówić po takim
wejściu? Odgarnęła swoje włosy odsłaniając swoje wielkie piwne oczy. Nogi się
pode mną ugięły. Gdzieś ty była całe moje życie? Mam nadzieję, że nie
powiedziałem tego na głos.
Popatrzyła na
mnie swoimi pięknymi paczałkami. Na jej buzi malowało się zdziwienie i radość.
- AAAAaAAAA!!! -
zaczęła piszczeć. - O mój Boże, o mój Boże! Walnij mnie piorunem, bo nie
wierzę!
O mało i by się
znowu wywróciła. Zdążyłem ją złapać.
-Znowu chcesz
siedzieć na ziemi? Tak ci na niej dobrze? - zapytałem uśmiechając się.
-Ja...em...przepraszam
pana.. bo .... nie chciałam tak naskoczyć na pana i...- zarumieniła się. Jaka
ona jest śliczna.
-Żaden pan tylko
Grzesiek.
-Wiktoria -
uśmiechnęła się.
-A po drugie to
ja przepraszam za to, że na ciebie wpadłem.
popatrzyłem na jej
buzię jeszcze raz. Zaraz... o nie.... ona krwawi!
-Nie ruszaj się.
Zaraz przyjdę. - poleciłem jej i pobiegłem w stronę autokaru. Wpadłem do niego
zdyszany.
-Trenerze,
pomocy, dziewczyna, ranna, wpadłem na nią- tyle słów wystarczyło aby pan Kowal
mnie zrozumiał.
-Chodźcie ze mną
zwrócił się do fizjoterapeutów.- A wy chłopcy, zostajecie tutaj, jasne?
-rozkazał moim kolegom z drużyny. Pokiwali głowami, ale znałem ich bardzo
dobrze. Wiedziałem, że za chwilę przyjdą. Miejmy nadzieję, że Krzysiu nie
weźmie ze sobą kamery.
Wyszedłem z
autokaru, a za mną sztab i trener. Przeraził mnie widok, który zastałem.
Zobaczyłem Wiktorię leżącą na ziemi. Ruszyłem biegiem. Gdy znalazłem się przy
niej zobaczyłem szybko cieknącą krew z okolic jej lewej brwi.
Byłem przerażony.
Nienawidziłem widoku krwi. Krew zawsze kojarzyła mi się ze śmiercią. Taka moja
schiza. Po kilku sekundach. Znalazł się przy mnie sztab. Trener zabrał mnie na
bok. Chodziłem w kółko i nie wiedziałem co ze sobą zrobić.
-Grzegorz. Opanuj
się. Przecież nic jej nie będzie. Ja wiem, że ty nie lubisz widoku krwi, ale
naprawdę nic jej nie będzie. - po tych słowach podszedł do grupki sztabu
pochylających się nad ranną.
Po chwili przy
mnie znalazł sie Piter. Nie wiem skąd. Mimo że nie grał z powodu kontuzji pojawił
się na meczu.
-Stary,
spokojnie, nic jej nie będzie...- zaczął
-Jak to nic jej
nie będzie? Wszyscy wciskają mi ten kit! Czy wy nie widzicie w jakim ona jest
stanie? Leży nieprzytomna, krwawi i...-ściszyłem głos. - jeżeli... jeżeli coś
jej się stanie to będzie moja wina... - ostatnie słowa wypowiedziałem prawie
bezgłośnie.
Piotrek popatrzył
na mnie i poklepał mnie po ramieniu.
-Kosa, proszę
cię, nie załamuj się... Jak wpadniesz w depresję to Kowal nie będzie miał
środkowych do drużyny. -uśmiechnął się.
-Ty to wiesz jak
mnie pocieszyć.- powiedziałem Piotrkowi sarkastycznie i poszedłem do Wiki.
Uklęknąłem nad
nią i zacząłem do niej mówić.
-Wiktoria, proszę
obudź się. Nie chciałem na ciebie wpaść. To było przez przypadek.
Przepraszam... jeśli mnie słyszysz proszę daj mi jakiś znak. Mrugnij, rusz
ręką, cokolwiek -nie poruszyła się. Tylko jej klatka piersiowa powoli unosiła
sie i opadała dostarczając jej powietrza.
-Skąd znasz jej
imię? - zagadnął mnie Nikola.
-Zanim zemdlała
zdążyła mi powiedzieć jak ma na imię...
Na tym rozmowa
sie skończyła. Po 15 minutach przyszła jakaś dziewczyna. Skąd ja ją znam? A no
tak! Uspokajała Wiktorię po kłótni z ochroniarzem.
-Co się jej stało?- zapytała
-Jeden z naszych
siatkarzy przez przypadek ją potrącił . Dziewczyna się przewróciła ,rozwaliła
łuk brwiowy i zemdlała
-Jak długo tu
leży?- zapytała z przejęciem w głosie.
-Od dobrych 20
min.
-Wiktoria do
cholery. Obudź się ciołku. - mówiła do niej , a my popatrzeliśmy na nią
dziwnie. Już wiedziałem, że są przyjaciółkami. Tylko przyjaciółki tak się do
siebie odzywają. No i siostry, ale one nie były do siebie podobne, więc druga
opcja odpadła.
-To raczej nic
nie da . Już do niej mówiliśmy - powiedziałem jej.
-Kto na nią
wpadł?- zapytała
-Ja - przyznałem
się
-Okulista czasem
do ciebie nie dzwonił ?-zjechała mnie.
-Hej. Nie
przesadzaj -próbował bronić mnie Igła.
-Sorry ale gdyby
patrzał co robi moja przyjaciółka nie leżała by tu z rozwaloną głową i
nieprzytomna.
-Ona ma racje
Igła.-nie broniłem się. Nie miałem na to siły ani ochoty.
-Dziewczę obudź
się . No!
Już wiem pod
jakim pretekstem zapoznać się z nią bliżej.
-Wiktoria, jeżeli
się obudzisz zaproszę cię na randkę.- byłem z siebie zadowolony. Wymyśliłem
sposób, żeby się z nią umówić.
-Co się stało?
-zapytała
-Dziewczyno
napędziłaś nam tyle strachu - powiedział Achrem
-Przynajmniej
teraz kilka osób wie co ja przeżywam na co dzień-powiedziała jej przyjaciółka
-To jak Grzesiu
zaprosisz panią tak jak obiecałeś?
-śmiał się Kovacević
-A żebyś
wiedział. Ty jesteś jej przyjaciółką, prawda?
-No taka
-Kiedy
wyjeżdżacie ?- zapytałem.
-Właściwie to
pociąg nam właśnie odjechał. Kolejny mamy za godzinę.
-A gdzie
mieszkacie?
-W Katowicach.
Studiujemy tam.
Mieszkają w moim
rodzinnym mieście. Dlaczego nigdy ich nie spotkałem?
Oczami Wiktorii
Ocknęłam się, ale nie otwierałam oczu. Powieki były takie ciężkie…
Nagle Dominika
zaczęła się śmiać. „Pewnie cieszy się z mojego inwalidztwa.” pomyślałam. Nadal
próbowałam otworzyć oczy, ale nie potrafiłam.
Ludzie nade mną szeptali, a mnie wydawało się, że ciśnienie zaraz
rozsadzi mi łeb.
-Co się
stało? -spytałam nie otwierając oczu.
Chyba nikt mnie nie usłyszał. Mimo mojego bólu głowy próbowałam rozróżniać
pojedyncze głosy, słowa. Było to okropnie trudne.
-Dziewczyno
napędziłaś nam tyle strachu- zrozumiałam Achrema. Chwila! Achrem?! O mój Boże
musze otworzyć te oczy!
-Przynajmniej
teraz kilka osób wie co ja przeżywam na co dzień-powiedziała Dominika.
-To jak Grzesiu
zaproś panią tak jak obiecałeś -śmiał się Kovacević
-A żebyś
wiedział - powiedział Gregor -Ty jesteś jej przyjaciółką
tak ?
-No
tak.-odpowiedziała Dominika.
-Kiedy
wyjeżdżacie ?-zapytał.
O mój Boże!
Grzesiek Kosok pyta się MOJEJ PRZYJACIÓŁKI kiedy wyjeżdżamy. Albo mam jeszcze
omamy po tym jak się uderzyłam w głowę albo … nie ta pierwsza wersja jest
bardzo prawdopodobna.
-Gdzie ja jestem?
- Zadałam kolejne pytanie. Nareszcie
udało mi się otworzyć te cholerne oczy.
-Jeeeeeest z
nami! - wydarł się Igła. Moją głowę przeszył promienisty ból.
- Zamknij się
idioto. - powiedziałam najgłośniej jak umiałam, czyli półszeptem.
-Przepraszam -
skruszył się Ignaczak.
-Wiktoria!
Idiotko! Jeszcze raz wykręcisz mi taki numer a cię uduszę! - powiedziała
Dominika tuląc się do mnie.
- Następnym razem
upadając postaram się wyminąć próg. Albo pobawię się w Małysza i się z tego
progu odbiję! - mój głos był zachrypnięty, ale lepiej słyszalny. Siatkarze
zaczęli się śmiać.
-Skoro już sypie
sucharami to wraca do siebie. - stwierdziła Domi.
-Co nie zmienia
faktu, że głowa boli mnie jak cholera. -
dotknęłam miejsca bólu. Popatrzyłam na palce. No pięknie. - Nadal krwawię.
-Jak tak będziemy
nad nią stać to jej nie pomożemy. - stwierdził Achrem.
-Chociaż jeden
mądry, wiemy dlaczego kapitan. - uśmiechnęła się słabo.
-Trzeba to zaszyć
inaczej się wykrwawi. - powiedział fizjoterapeuta.
-Musimy jechać do
szpitala! - jęknęła Dominika.
-O nie, ja mam
już dość szpitala. Nasiedziałam się tam w dzieciństwie.
-Jesteś
chora? - Zaczął dopytywać się Bartman.
Po raz pierwszy się chyba dzisiaj odezwał. No chyba że mówił coś jak byłam
chwilowo nieobecna.
-Długa historia.
- zbyła go Dominika. Dobrze wiedziała, że nie lubię o tym rozmawiać.
Zebrałam w sobie
wszystkie siły i wstałam. Odwróciłam się tyłem do Kosoka i już chciałam iść,
ale fala bólu znów przeszyła moją głowę. Zamroczyło mnie. Straciłam równowagę i
pewnie znowu witałabym się z ziemią gdyby Grzesiek mnie nie złapał.
Nagle
przypomniało mi się o tym co mówił Kovaciević. „To jak Grzesiu zaproś panią tak
jak obiecałeś?” -słyszałam w głowie jego głos.
-Panie Kovacević
o co panu chodziło z tą obietnicą Pana Kosoka? - spytałam się a Kosok nadal mnie
podtrzymywał.
-Po pierwsze nie
mów do nas panowie tylko po imieniu. My już znamy twoje, bo Dominika nam
powiedziała. - Kiwnęłam głową. - A po drugie Grzesiu obiecał, że jak się
ockniesz to zaprosi cię na randkę!
Zrobiłam wielkie
oczy i otworzyłam buzię. Musiałam bardzo ciekawie wyglądać, bo znowu wszyscy
zaczęli śmiać. To znowu wywołało ból w moim łbie. Zakręciło mi się w głowie, a
Gregor znowu mnie podtrzymał, a po chwili wziął na ręce.
-Moim ciężarem to
sobie na pewno bicepsy wyrobisz. - mruknęłam pod nosem. No cóż pomimo moich
chwilowych dolegliwości nie traciłam humoru co oznaczało, że nie było ze mną
tak źle. Znowu mnie chwilowo zamroczyło,
czułam tylko ból w mojej głowie. Chyba znowu zemdlałam.
-----------------------------------------------------
Dzisiaj zostawiamy Was z długaaaśnym rozdziałem ; )
Możecie polubić historię przyjaciółek z siatkarzami na facebook'u! Wystarczy kliknąć tutaj https://www.facebook.com/pages/Siatk%C3%B3wka-to-co%C5%9B-co-%C5%82%C4%85czy/114366475400129?ref=hl : )
-----------------------------------------------------
Dzisiaj zostawiamy Was z długaaaśnym rozdziałem ; )
Możecie polubić historię przyjaciółek z siatkarzami na facebook'u! Wystarczy kliknąć tutaj https://www.facebook.com/pages/Siatk%C3%B3wka-to-co%C5%9B-co-%C5%82%C4%85czy/114366475400129?ref=hl : )
hahaha :d
OdpowiedzUsuńurocze :D
dzięki : )
Usuń