Pojechałyśmy na Super Puchar do Częstochowy, do nowej hali. Dominika w barwach Skry, a ja w resoviackich pasach.
-Przynajmniej paski nas łączą stwierdziła Dominika.
-No wiesz, poza nimi to przedszkole, siatkówka, przyjaźń, głupota, mieszkanie, to ze jesteśmy zboczone... - zaczęłam wymieniać.
-Dobra! Nie wymieniaj! Poddaję się!
-Hahaha! 1:0 dla Wiktorii - zaśmiałam się i pokazałam jej język.
Pod halą byłyśmy 40 minut przed czasem. A więc pociągi nie zawsze się spóźniają.
-Boże! Kto normalny stawia halę na takim zadupiu? Gdzie tu jest Biedronka?! - krzyczałam i zaczęłam się śmiać.
-Nie krzycz tak Wiki. Ludzie patrzą - próbowała mnie uciszyć Dominika.
-W dupie mam ludzi, aktualnie chcę wiedzieć gdzie jest najbliższa Biedronka!
-Po co ci Biedronka?
-Żeby poleciała do nieba i przyniosła mi kawałek chleba. - odpowiedziałam ironicznie. Ludzie dalej na nas patrzeli, dobrze, że nie było ich zbyt wielu.
-A tak na serio?
-Pić chciałam.
-Masz i się uspokój. - rzekła Domi podając mi 2 butelki Frugo. Jakie to dziwne. Kiedyś to ja ją prosiłam o ciszę i spokój, a teraz na odwrót. Trudno uwierzyć w to, ze ludzie tak się zmieniają.
-Dziękuję i przepraszam za przypał. - powiedziałam robiąc słodkie oczka.
-Jestem zła...- wiedziałam, że tak naprawdę nie jest na mnie zła, ale dałam sobie spokój z tymi wygłupami, które czasami były niekontrolowane.
-Też cię kocham. - odpowiedziałam i siedziałam już cicho.
Po 10 minutach od naszego przyjazdu zaczęli wpuszczać ludzi na halę.
------------------------------------------------------------
Bardzo prosimy o komentarze : )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz