Wysoka ciemnoblondynka nerwowo rozgląda się po hali. Wyraźnie usiłuje kogoś znaleźć ciągnąc za sobą dwie małe blondynki.
-Krzysiek! -woła co chwilę.
-Słucham cię. -obok niej pojawia się Ignaczak, były reprezentant Polski, a obecnie trener zespołu z Bielska.
-Igła, przecież wiesz, że nie ciebie szukam. -kobieta przewraca oczami. -Nie widziałeś gdzieś Krzyśka? Zniknął mi z oczu... Jestem po prostu kandydatką na matkę roku.
-Spokojnie. Przecież zna tą halę jak nikt! W sumie to nawet od urodzenia... Przecież chciał tu...
-Ignaczak! Nie zgłębiajmy tego tematu! Zuza nie chce mi powiedzieć, gdzie się wybrał jej braciszek, kiedy ja zajmowałam się butem Pauliny... -kobieta spojrzała na swoje córki, identyczne jak dwie krople wody.
-Wujek zaradzi! Chodź Zuzka! -wziął jedną z nich na ręce. -Dlaczego nie powiesz mamusi, gdzie poszedł Krzysiek?
-Bo on pokazał, że musimy trzymać tajemnicę. -dziewczynka konspiracyjnie wyszeptała.
-A kiedy tak pokazał?
-No, jak szedł do taty! -odrzekła jakby to było oczywiste. Były libero zaśmiał się i postawił małą na ziemi.
-Wujek służy na przyszłość. -ukłonił się i wyszczerzył.
-Dzięki. -ciemnoblondynka westchnęła. -Chodźcie idziemy do... -nie dokończyła, bo bliźniaczki z okrzykiem "tata!" wyrwały się jej z rąk i pobiegły do wysokiego mężczyzny, który wziął je na ręce.
-Przyszedłem odstawić naszego syna. -zaśmiał się.
-Krzysiek! Ile razy ci powtarzałam, żebyś mnie informował gdzie się wybierasz!
-Byłem u taty tylko. -jęknął chłopczyk. -Mam już 6 lat! Jestem prawie duży!
-Byłem u taty tylko. -jęknął chłopczyk. -Mam już 6 lat! Jestem prawie duży!
-Prawie robi różnicę. Grzesiek, weź mu przemów do rozsądku... -kobieta błagalnie spojrzała na siatkarza, który miał już na sobie meczowy strój i bluzę.
-Przecież był tylko u mnie. -zaśmiał się.
-Ja tu umierałam z nerwów!
-Wiki, jesteś przewrażliwiona. -odrzekł przytulając ją do siebie.
-Ja? Ja przewrażliwiona? Ja się po prostu martwię. A nie. -obruszyła się zadzierając głowę do góry.
-To ja cię zrelaksuję. -mężczyzna uśmiechnął się, po czym przybliżył twarz do twarzy swojej partnerki. Pocałował ją, mimo pisków i okrzyków obrzydzenia dzieci.
-Dobra, udało ci się. Masz szczęście. -uśmiechnęła się. -A teraz idź i się rozgrzewaj.Powodzenia. -pocałowała go w policzek.
-Tata wygrasz! -dołączyły się dziewczynki.
-Tato! Skop im zadki! -okrzyk chłopczyka spotkał się ze śmiechem ojca i dezaprobatą mamy, która przeszła z dziećmi do wyznaczonego dla rodzin graczy sektora.
-Krzysztofie Kosoku! Jak ty się wyrażasz! -ciemnoblondynka usadziła dzieci na krzesełkach.
-Wujek Kostek mówił, że to nie brzydko. -odrzekł pewnie i skrzyżował rączki.
-Coś mnie ominęło? -obok nich pojawiła się niemalże tak samo wysoka szatynka.
-To, że twój wybranek mi demoralizuje dziecko.
-Co? -kobieta zaczęła się śmiać.
-Że tak kolokwialnie powiem, gówno.
-Kto tu demoralizuje dzieci! -kobieta wybuchnęła śmiechem.
-Miśka! Przestań się śmiać!
-To trudne. -kobieta nie przestała, a po chwili przyjaciółka dołączyła do niej. Uspokoiły się dopiero, gdy gracze drużyny Częstochowy i Bielska wybiegli na boisko. Po zaciętym meczu, w którym żaden kibic nie szczędził gardeł wygrali gospodarze. Po meczu jeden z ciemnowłosych przyjmujących podszedł do swojej żony.
-No, gratuluję. -wyszczerzyła się kobieta.
-Ja tobie też.
-Hmmm... A czego? -szatynka zarzuciła mu ręce na szyję, a ten ją objął.
-Wczoraj wygrałyście z Sopotem, a dzisiaj przyjechałaś, nie wiem jakim cudem, tutaj do Bielska znad morza. Więc jest czego, moja muszynianko. -pocałował ją.
-Czy taka twoja to ja nie wiem... -wyszczerzyła się zadziornie kobieta.
-Przypomnę ci, że jesteśmy zaobrączkowani od pięciu lat.
-A co ja, gołąb żeby mnie obrączkować? -oboje się zaśmiali.Niespodziewanie między nich wcisnął się mały chłopczyk. Zadarł głowę do góry i wyciągnął rączki, prosząc, żeby tato wziął go na ręce. Mężczyzna z uśmiechem to zrobił, by po chwili usłyszeć pytanie:
-Tato, a jak się poznałeś z mamą?
-Może lepiej ja ci powiem. -szatynka ukazała rząd białych zębów. -Kiedyś pojechałam z ciocią na mecz, po którym poszłam do twojego taty prosząc o autograf, a on napisał mi swój numer telefonu. Później ta fajtłapa, czyli twoja ciocia uszkodziła sobie głowę i razem z nią pojechałam do szpitala, gdzie był również twój tata. Miałam wrażenie, że mnie śledzi. -zaśmiała się. -Wiesz co, mały? Więcej opowiem ci w domu, a teraz chodź, poczekamy na Krzyśka. -wzięła malucha od ojca. -Dobra, a teraz idź udzielać wywiadów. -puściła mężowi oczko i lekko popchnęła. Ten odkiwał jej, a po chwili odpowiadał na pytania dziennikarza.
-Tato, a jak się poznałeś z mamą?
-Może lepiej ja ci powiem. -szatynka ukazała rząd białych zębów. -Kiedyś pojechałam z ciocią na mecz, po którym poszłam do twojego taty prosząc o autograf, a on napisał mi swój numer telefonu. Później ta fajtłapa, czyli twoja ciocia uszkodziła sobie głowę i razem z nią pojechałam do szpitala, gdzie był również twój tata. Miałam wrażenie, że mnie śledzi. -zaśmiała się. -Wiesz co, mały? Więcej opowiem ci w domu, a teraz chodź, poczekamy na Krzyśka. -wzięła malucha od ojca. -Dobra, a teraz idź udzielać wywiadów. -puściła mężowi oczko i lekko popchnęła. Ten odkiwał jej, a po chwili odpowiadał na pytania dziennikarza.
W tym samym czasie kapitan zespołu z Bielska udzielał wywiadu dla jednej ze stacji sportowych. Swojego syna trzymał na rękach.
-Grzegorz, gratuluję wygranej.
-Dziękuję.
-To na razie początek sezonu. Sponsor włożył sporo pieniędzy, żeby wzmonić zespół. Mierzycie w mistrzostwo?
-Jak każdy zespół w Pluslidze mamy nadzieję, że je zdobędziemy. Ale trzeba w to włożyć jeszcze dużo pracy.
-Widać duże postępy w stosunku do poprzedniego sezonu. Czym jest to spowodowane?
-Sądzę, że po prostu lepiej się poznaliśmy i dlatego znacznie łatwiej i przyjemniej się nam współpracuje. Atmosfera w zespole jest bardzo fajna z czego wszyscy się cieszymy. -siatkarz uśmiechnął się.
-A Igła? Jak sprawdza się jako trener? Jeszcze kilka lat temu graliście w tym samym klubie jak i w reprezentacji.
-Myśmy mu przepowiadali trenerkę od początku. -zaśmiał się. -Naprawdę, bardzo często był trzecim trenerem, który grał z nami na boisku. Teraz jest tak samo, oprócz ostatniej rzeczy. Jak już marudzi to nie na parkiecie, ale poza nim.
-Jeśli pozwolisz, zejdźmy z tematów zawodowych. -dziennikarz wyszczerzył się. -Widzę synek rośnie, jak myślisz czy tak samo poświęci się siatkówce?
-Sam wybierze co chce robić w życiu, nie będziemy go z żoną do niczego zmuszać.
-Teraz pytanie do małego.-dziennikarz puścił mu oczko. -Krzysiek, będziesz duży jak tata?
-Nie. Ja będę jak wujek Marcin, większy. -odrzekł chłopczyk, co wywołało śmiech nawet u kamerzysty.
-A jeszcze jedno pytanie. Według ciebie co to jest siatkówka?
-Siatkówka... -synek siatkarza podrapał się po główce. -To jest coś co łączy. Bo gdyby mama nie lubiła siatkówki albo tata by w nią nie grał to by się nie spotkali. -jego wypowiedź wywoła dumę u ojca.
-Dzięki wam obojgu za wywiad. Życzę zdrówka i jak najwięcej wygranych. -dziennikarz uścisnął dłoń starszemu...
-Dzięki. -i młodszemu Kosokowi. Oboje wrócili do wysokiej ciemnoblondynki.
-Tato... Mogę iść z Olkiem poodbijać? Proszę. -mężczyzna tylko skinął głową i podał mu piłkę z koszyka. Już po chwili dwójka chłopców ganiała z żółto-niebieską piłką po parkiecie.
-I jak tam wywiad? Nasz mały celebryta się wypowiadał? -przywitała go z powrotem uśmiechnięta żona.
-I to jak. Zapytali go co to jest siatkówka. Odpowiedział, że to coś co łączy, bo gdyby nie ona to byśmy się nie spotkali.
-Chyba ty byś na mnie nie wpadł i nie roztrzaskał mi głowy.
-Łuku brwiowego, kochanie. Już nawet nie pamiętasz co się działo. -oboje się zaśmiali.
-W każdym razie mamy mądrego synka.
-Po tatusiu. -wyszczerzył się siatkarz.
-Po tatusiu ma oczy. Ale na pewno nie inteligencję. -ciemnoblondynka ukazała w uśmiechu swoje zęby.
-Mam się czuć urażony? -siatkarz uniósł lewą brew.
-Nie, bo cię kocham. -kobieta wspięła się na palce i pocałowała swojego męża. Przerwała im jej przyjaciółka.
-Zakochańce wy moje. Dzieci się pytają czy pójdą na pizzę.
-A chcecie? To was zabieram, tylko się pójdę przebrać. -małe bliźniaczki z radością ucałowały tatę i pobiegły poinformować swojego brata. Konstantin Cupković i Grzegorz Kosok wrócili do szatni. Ich żony zabrały maluchy i czekały na nich przed halą.
-Pochwalę ci się Miśka.
-Słucham cię, moja ty najlepsza psiapsi. -śmiejąc się szatynka objęła swoją znajomą ramieniem.
-Zapytali dzisiaj Krzyśka co to siatkówka.
-I odpowiedział, żeee...
-To coś co łączy. I wiesz co? Chyba jestem szczęśliwa.
-No to witaj w klubie. -obie się zaśmiały.
-Ej, stara, czy to nie jest spadająca gwiazda?
-Rzeczywiście. Myślałam, że takie rzeczy to w jakichś tandetnych filmach są.
-Witka, nie fandzol tylko myśl życzenie.
Obie pomyślały o tym samym. Żeby już zawsze zostało tak, jak jest teraz...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Od Dominiki: Dziękuję, że czytaliście te brednie, które pisałyśmy. Niestety na tym kończymy ten blog. Wiele z was zapewne myślało, że będzie jeszcze jakiś dramat. Był taki plan, ale nie zawsze wszystko szło po naszej myśli. Wiele razy miałyśmy (nie)małe problemy i dlatego rozdziały się nie pojawiały. W przygotowaniach jest następny blog. Ale chcemy napisać najpierw kilka rozdziałów, żeby potem nie było problemów. Dziękuję Wam wszystkie miłe słowa na temat tego wszystkiego.
Od Wiktorii: Wiecie ile chciałabym Wam powiedzieć? Za ile rzeczy podziękować?
To był nasz pierwszy blog. Gdybym mogła zacząć od początku zmieniłabym w swojej części wiele. Na początku pisałam jak dziecko z podstawówki, ale myślę, że poprawiłam swój styl choć trochę. Obiecałam Wam dramat. Jednak nic z tego nie wyszło. Obiecałam Wam dobicie do 20 rozdziałów, nic z tego nie wyszło. Dlatego za to wszystko teraz przepraszam.
Dziękuję za tyle komentarzy, pozytywnych opinii, kilku rad... Dziękuję za to, że byliście z nami, mimo że tak wiele razy nawalałyśmy. Jest mi strasznie miło, że mogłam poznać tu tyle fajnych osób. Mam nadzieję, że z nami zostaniecie. Bo mamy w planach nowy blog. Całkiem inny od tego. Gdyby, ktoś chciał porozmawiać możecie mnie złapać na gg: 46068900. Z miłą chęcią z Wami porozmawiam na każdy temat :)
To był nasz pierwszy blog. Gdybym mogła zacząć od początku zmieniłabym w swojej części wiele. Na początku pisałam jak dziecko z podstawówki, ale myślę, że poprawiłam swój styl choć trochę. Obiecałam Wam dramat. Jednak nic z tego nie wyszło. Obiecałam Wam dobicie do 20 rozdziałów, nic z tego nie wyszło. Dlatego za to wszystko teraz przepraszam.
Dziękuję za tyle komentarzy, pozytywnych opinii, kilku rad... Dziękuję za to, że byliście z nami, mimo że tak wiele razy nawalałyśmy. Jest mi strasznie miło, że mogłam poznać tu tyle fajnych osób. Mam nadzieję, że z nami zostaniecie. Bo mamy w planach nowy blog. Całkiem inny od tego. Gdyby, ktoś chciał porozmawiać możecie mnie złapać na gg: 46068900. Z miłą chęcią z Wami porozmawiam na każdy temat :)
Od nas:
Dziękujemy za ponad 180 komentarzy.
Dziękujemy za niemal 19.000 wyświetleń.
Dziękujemy za średnio 30 wyświetleń dziennie.
Dziękujemy wszystkim blogerkom, które polecały nasz blog u siebie. Gdyby nie Wy nie miałybyśmy tak dużego odbioru.
Dziękujemy Wam wszystkim i każdej z osobna za te pół roku.
Dziękujemy za ponad 180 komentarzy.
Dziękujemy za niemal 19.000 wyświetleń.
Dziękujemy za średnio 30 wyświetleń dziennie.
Dziękujemy wszystkim blogerkom, które polecały nasz blog u siebie. Gdyby nie Wy nie miałybyśmy tak dużego odbioru.
Dziękujemy Wam wszystkim i każdej z osobna za te pół roku.
Podczas przeglądania statystyk zauważyłam, że nie czytają tego bloga tylko w Polsce. Mamy niecałe 200 wyświetleń ze Stanów Zjednoczonych, około 100 z Niemiec, około 50 z każdego wymienionego kraju (Rosja, Francja, Wielka Brytania, Holandia) oraz po kilkadziesiąt wyświetleń z Irlandii, Szwecji czy Kanady.
Mamy do Was prośbę. Byłybyśmy wdzięczne gdybyście napisali co się Wam na tym blogu podobało najbardziej oraz gdybyście napisali co Wam w tym blogu przeszkadzało, denerwowało lub po prostu nie podobało i o czym chcielibyście przeczytać w kolejnym opowiadaniu.
Na koniec jedno wielkie DZIĘKUJEMY. (tak, to na dole to obiecana niespodzianka :))
Jeszcze wrócimy. Tak łatwo się nas nie pozbędziecie. :) Kiedy zaczniemy publikować nową historię na pewno wrzucimy link tutaj! Trzymajcie się, do zobaczenia! :*
Nie lubię zakończeń. Te opowiadanie było pierwszym blogiem, które zaczęłam czytać. To co było najdziwniejsze, to to że mimo, że były długie odstępy czasowe pomiędzy rozdziałami, to zawsze (jedyny blog w którym tak właśnie się ze mną działo) ale to zawsze pamiętałam na czym zakończył się ostatni rozdział.
OdpowiedzUsuńCo mi się podobało w tym opowiadanie ? Hmm... chyba to że rozdziały były długie, pisane w czterech perspektywach. :) Podobało mi się wszystko, czytelność, historia, pomysł. Nie pamiętacie na pewno ale kiedyś napisałam że poprawiłyście mi humor, gdy kładłam się spać. Tak było zawsze, zawsze czytając wasze rozdziały miałam szeroki uśmiech na twarzy, lubiłam tu wracać.
Co mi się nie podobało ? Hmmm.... chyba tylko to, że rozdziały nie ukazywały się systematycznie, ale ja to rozumiem, bo czasami po prostu nie da rady dodać coś na czas. Mimo, że długo rozdziały sie nie ukazywał, ja zawsze czekałam na nie :)
Dziękuję za te pół roku, które mogłam spędzić razem z wami, dziękuję za każdy rozdział ;)
Czekam oczywiście, na kolejny blog waszego autorstwa. :)
Całuski ;*
Ps. Będę tęsknić za tym opowiadaniem
My też nie lubimy zakończeń. Są strasznie smutne :c
OdpowiedzUsuńCieszymy się, że tak było i że miło zapamiętałaś nasz blog. Hahaha, oczywiście, że pamiętamy :) To naprawdę super uczucie wiedząc, że komuś poprawia się humor.
Postaramy się, żeby w następnym opowiadaniu nie było takich odstępów.
My też Ci dziękujemy za komentarz pod każdym rozdziałem i za samą obecność :)
Pozdrawiamy cieplutko :*